niedziela, 30 sierpnia 2015

Parę słów o talencie

Hej ho!
Z góry przepraszam za małe opóźnienie, ale byłam na 18 mojego brata ciotecznego i wcześniej byłam zbyt zmęczona, żeby wziąć się do pisania.
Jako, że ostatnio było trochę ostro (bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, otworzyliście mi szerzej oczy na tą sprawę ;)[o tym będzie na końcu]) dzisiaj lekki temat o talencie.
Patrzę na moje przyjaciółki i widzę piękne, utalentowane dziewczyny. Nie przesadzam. Może zacznijmy od tego, że mam cztery przyjaciółki, na dobre i na złe. Ale o tym kiedy indziej. W każdym razie wszystkie mają jakieś talenty. Uwaga, będę używać pseudonimów, bo jeszcze się okaże, że ktoś  je wyśledzi xd.
Nikki, niziutka, słodka i zadziwiająco wredna istotka ma niezwykły dar jeśli chodzi o muzykę. Śpiewa i pisze piosenki, ma dobry słuch(no wiecie o co mi chodzi ;p); kiedyś jeździła na konkursy i raz wygrywała, raz nie, ale ważne, że się  starała. Niestety dwa lata temu rzuciła to w diabły, a wielka szkoda. W te wakacje, cudem udało się ją nam przekonać, żeby znowu zapisała się na lekcje, a ona po głębszym zastanowieniu się  zgodziła. I dzięki Bogu.
Kolejna jest Sienen, moja bliźniaczka; i z wyglądu i z charakteru. Ona maluje i rysuje; tworzy grafiki i szaty graficzne stron, jednym słowem zajmuje się obrazem. Szczerze, to chyba jednak woli grafikę komputerową, nawet zastanawia się, czy nie iść na takie studia.
Dalej jest Via, nasza sportsmenka. Jej konikiem jest bieganie. Bierze udział w wyścigach i chyba nigdy nie zajęła gorszego miejsca, niż czwarte. Co najlepsze ona w ogóle nie trenuje, biega tyle, co na wf'ie i z klasy do klasy, a mimo to dalej jest w genialnej formie.
Risa, podobnie jak Nikki, uwielbia muzykę. Gra na trąbce i na flecie, kiedyś należała do miejskiej orkiestry, a przede wszystkim kocha ją słuchać. W domu cały czas w tle leci jakaś muzyka, z Eski, z youtube'a, wszystko jedno. Ważne, żeby grało.
No i ostatnia jestem ja. Ja.... Dalej szukam swojego talentu i próbuję wszystkiego. Rysuję, ale tak średnio. Od trzech lat chodzę na basen, ale jakoś nie robię postępów i ostatnio zaczęłam traktować to  jako formę ruchu, żeby zbytnio nie przytyć. Niby umiem grać na flecie, ale tylko te proste melodie. Znam CSS'a, ale jakoś nie mogę tego tak skomponować, żeby wyglądało chociażby znośnie. Uczę się dobrze, ale nie jestem geniuszem. Mówią, że dobrze piszę, ale jakoś w to nie wierzę.  No właśnie, zawsze jest to "ale".
Może moim talentem jest to, że tego talentu nie posiadam? Bzdura. Każdy ma jakiś talent. Wiem to z doświadczenia. No bo spójrzmy chociażby na moją klasę, która w  szkole ma opinię tej 'najgorszej'. Tamten chłopak od kilku lat gra na fortepianie, tamta dziewczyna zajmuje się fotografią i rok temu miała swoją wystawę, ten chłopak interesuje się sportem, a ta dziewczyna tańczy od dziecka i nieźle jej to idzie. I tak z każdą osobą w klasie. Do jasnej Anielki, to nawet można udowodnić na przykładzie mojej rodziny! Przecież niedawno mój kuzyn dostał ofertę od teatru w Krakowie!
Teraz, gdy tak o tym myślę, dochodzę do wniosku, że może po prostu moim talentem jest to, że we wszystkim jestem raczej dobra, ale nigdy nie wybitna?

To mi się tak podoba *o*

Jeśli chodzi o sam talent, to niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że ten talent posiada. Zazdroszczą innym, a nie wiedzą, co mają. 
Choć z drugiej strony, niektórzy 'uświadomieni' myślą, że talent załatwia całą sprawę. A tak nie jest. Żeby coś osiągnąć trzeba włożyć w to dużo pracy i zaangażowania, a i tak nie zawsze się udaje.

Ludzie, którzy wiedzą o swoim talencie:
  • rozwijają go:
  1. pracują ciężko i osiągają naprawdę dużo,
  2. pracują ciężko, ale niestety im się nie udaje,
  3. po pewnym czasie się poddają,
  4. nic nie osiągają, bo talent okazuje się być pomyłką, tj. np. myśleli, że są dobrzy w tańcu, choć tak naprawdę  mieli smykałkę do, no nie wiem, rzeźbiarstwa,
  • nie rozwijają go:
  1. świadomie, bo to ich po prostu nie  interesuje,
  2. myślą, że jeśli mają potencjał, to reszta sama pójdzie.
W tej krótkiej notatce zawarłam to, co (jak mi się wydaje) jest prawdą. Przynajmniej ja to tak postrzegam. Gdybym opisywała to wszystko, zajęłoby mi to pół nocy, a tak to jest ładny wykresik.
No, to chyba tyle w tym temacie.

[Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze, nie dość, że zmotywowaliście mnie do dalszego pisania, to i otworzyliście mi szerzej oczy na niektóre tematy. Buziaki dla was ;) 
Chciałam was tylko ostrzec, że znając mnie, będzie o wiele więcej takich notek jak ostatnio, ostrych i pisanych w gniewie, bo po prostu na niektóre tematy tak reaguję, nawet wtedy, gdy tylko o nich pomyślę. Często jestem (i pewnie też będę) stronnicza, a dopiero po fakcie, czyli opublikowaniu notki zdaję sobie sprawę, że niektóre rzeczy źle przedstawiłam, albo coś mogłam napisać inaczej, ale taka po prostu jestem; najpierw robię, potem myślę xd
Od razu też mówię, i zaznaczam, że ten blog jest po prostu przelaniem mojej frustracji i niezadowolenia na... do internetu (Boże, jak to głupio brzmi xd), więc nie bierzcie wszystkiego na poważnie, podchodźcie do tego z przymrużeniem oka, bo piszę tu co mi ślina na język przyniesie i po prostu dalej sprowadzajcie mnie na ziemię swoim komentarzami (nie zawsze pozytywnymi), ponieważ nawet nie wiecie, jakie to dla mnie orzeźwienie i że dzięki nim zmienia się mój punkt widzenia. Pamiętajcie tylko, by zachować konstruktywną krytykę, bo bezpodstawne hejty będą usuwane (co na razie się nie zdarzyło, czytaj te hejty).
Dzięki za uwagę.]

Buziaczki i miłego ostatniego dnia wakacji xx

niedziela, 23 sierpnia 2015

Moja siostra jako przykład dzisiejszej 'młodzieży'

"Kiedyś była inteligentna. Potem odkryła Internet."
Te słowa idealnie opisują moją siostrę. No, może jednak nie tak idealnie. Ona nigdy nie była inteligentna.
Moja siostra, zwykła dwunastolatka mieszkająca w małej wsi jest po prostu oślepiona dzisiejszymi trendami. Nałogowo ogląda youtube, robi każdy możliwy 'challenge' i próbuje być fajna. Ale to tak fajnie nie wygląda.
Może najpierw opiszmy jaka byłam ja w jej wieku, co, wbrew pozorom, nie  było aż tak dawno temu. Nie miałam komórki, chłopaka, czy innego badziewia. Większość czasu spędzałam na dworze i nawet nie pomyślałabym, żeby rozbić sobie jajko na głowie. Oczywiście robiłam inne głupoty, ale nie usiłowałam udawać kogoś kim nie jestem. Tutaj chodzi mi o 'nastolatkę'. Bez wątpienia faktem jest, iż każda mała dziewczynka chce jak najszybciej dorosnąć i wreszcie zacząć spotykać się z chłopakami, malować się i chodzić w szpilkach. I nie wiedzieć czemu, gdy już osiąga odpowiedni wiek do tych rzeczy, jej się całkowicie odmienia i znowu chciałaby być małą dziewczynką. Podsumowując, płeć żeńska zawsze chce mieć to, czego mieć nie może. Przyznaję, że ja też to przechodziłam i w dalszym ciągu przechodzę, ale rozumiałam, że po prostu na pewne rzeczy muszę jeszcze poczekać. Dzisiejsze dzieci tego nie pojmują.
Moja siostra obecnie jest posiadaczką smartphone'a, zdecydowanie bardziej wypasionego niż mój, tabletu i Bóg wie czego jeszcze. Prawie codziennie nie ma jej w domu (nie mówię tutaj tylko  o wakacjach), bo wybiera się z koleżankami na wieś. Zazwyczaj lądują na boisku i obserwują jak tutejsza "drużyna juniorów" trenuje. Dlaczego ten cudzysłów? Bo ta 'drużyna' to paru chłopców w wieku od 7 do 13 lat którzy po prostu kopią do siebie piłkę. Jest ich może z sześciu. Kolejnym faktem jest Internet. Wprawdzie ja też jako dwunastolatka miałam do niego dostęp, ale nie w takim stopniu. Ona ma wszystko. Facebook'a i GG założyła półtora roku temu, Twitter'a i Instagrama jakiś rok temu, a niedawno dołączył do tego Snapchat. Tak dla jasności, mówię tylko o tym, co udało mi się wykryć. Chciała też założyć Tumblr'a, ale nie wiedziała o ograniczeniu wiekowym, więc wpisała swoją prawdziwą datę urodzenia. I dobrze. Gdy przyszła do mnie i zapytała czemu się tak dzieje, wzruszyłam tylko ramionami i spojrzałam na nią zdumiona.
- Po co ci Tumblr?
Ona tylko wzruszyła ramionami, po czym rzucając, że podobno są tam ładne tapety wymaszerowała z mojego pokoju z tabletem pod pachą, a ja nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
Dla porównania ja mam tylko fb dla własnego użytku;  Twittera, ale o tym będzie inny post, w którym wszystko wytłumaczę, Tumblr'a, na którym mam blog oraz Snapa, którego prawie że nie używam. Oh, no i GG stworzone na potrzeby innego bloga. Teraz jak na to patrzę, to jednak nie jest tak mało. Chociaż gdyby się tak dokładnie przyjrzeć, to mam tylko facebook'a, bo reszty prawie wcale nie używam.
Kolejną rzeczą jest Youtube. Po prostu muszę to skomentować. Ona ogląda każdego możliwego youtubera. Serio. Nie ważne kogo wymienicie, ona będzie go znała i kojarzyła ostatni filmik. To trochę przerażające. Ale jeszcze bardziej przerażające jest to, jaki oni mają na nią wpływ. Uwaga, podaję przykład.
Jakieś pół roku temu zobaczyła na kanale Banshee (za którą ja osobiście nie przepadam) jak ta rozbija sobie jajko na głowie. Moja mądra siostra wzięła więc trzy jajka, poszła pod prysznic i je po prostu rozbiła na swojej pustej łepetynie. Potem, gdy tłumaczyła się mamie (taaak,  mama zauważyła skorupki w łazience), powiedziała, że po prostu "chciała zobaczyć, jakie to uczucie". Innym razem zjadła łyżeczkę cynamonu. A i tak to nie są jej najgłupsze pomysły.
Nie będę opisywała wszystkiego co ona wyczynia. Trochę nie wypada, a i ja sądzę, że po prostu nie starczy mi miejsca. Jednak muszę wspomnieć o jeszcze jednej, już ostatniej rzeczy. Jej rozkładzie dnia w czasie roku szkolnego.
O 6.30-6.45 pobudka. Wprawdzie ona nie ma jakoś strasznie wcześnie lekcji, ale w paru zdaniach wyjaśnię, czemu o takiej porze. Jako że ja dojeżdżam do szkoły, to muszę zdążyć na autobus o 7.30. Zazwyczaj na przystanek podwozi mnie mama, a moja siostra zabiera się z nami i od razu jedzie do swojej szkoły. Co z tego, że lekcje zaczynają się o 8.30? Przecież to dodatkowa godzina do porozmawiania ze swoimi koleżaneczkami, równie 'nowoczesnymi' jak ona. Potem ma lekcje, czasami do 12.20, czasami do 14.10. W każdym razie około 14.30 codziennie jest już w domu. Chyba, że będzie się włóczyła po wsi z przyjaciółkami. Ale kiedy tak nie jest, o piętnastej zaczyna się maraton. Ja zazwyczaj jestem w domu parę minut przed 15.00, więc jestem tego świadkiem. Wyciąga książki w kuchni, gdzie stoi telewizor i 'niby' odrabia lekcje. Tak naprawdę ogląda najpierw "Szkołę", potem "Rozmowy w toku" i kończy na "Szpitalu", cały czas robiąc pracę domową. A najlepsze jest to, że i tak tych lekcji nie zrobi, chociaż siedzi nad nimi 3 godziny i później ja,albo rodzice musimy jej w nich pomagać, ponieważ sama nie potrafi ich zrobić. A ja w tym czasie zdążyłam odrobić lekcje, pouczyć się trochę na następny dzień, odbębnić codzienne ćwiczenia i jeszcze albo obejrzeć kawałek  jednego z tych durnych seriali, albo przeczytać trochę książki.
Tym optymistycznym akcentem będę się z wami żegnała.
Deradeide xx

niedziela, 16 sierpnia 2015

Youtube

Witam, witam i o zdrowie pytam!
Bo u mnie z tym kiepsko. Nie pytajcie.
Dzisiejszym tematem jest Youtube, a raczej osoby nagrywające tam filmiki. Ba dum, tssss!
Nie zrozumcie mnie źle, Youtube jest dobre. Ale w złych rękach przeradza się w koszmar.
W ostatnim roku (o ile nie dłużej) zaczęła się fala tzw. Youtuberów. Nawet nie wiem, jak to się pisze. Powiedzcie mi, czy oni naprawdę mają tak interesujące życie, że oglądacie ich vlogi, które trwają po 10 minut? 15? W których oni tylko gadają o tym, co robili przez ostatnie dni? Żałosne. Albo oglądacie co dostali na poczcie? Nie twierdzę, że wszyscy są beznadziejni. Weźmy na przykład "5 sposobów na" i  "Topową dychę". Może też nie są całkowicie genialne itd., ale zawierają przynajmniej jakąś treść. Przyznaję, znam trochę youtuberów, czasami nawet oglądam i... Zacznijmy inaczej. Wyobraź sobie, że siedzisz sama w domu, rodzice w pracy, a siostra u koleżanki. Właśnie zerwał z tobą chłopak, zdechł ci ukochany piesek, albo twój ulubiony zespół się rozpada. Jesteś mega smutna i nie ma cię kto pocieszyć, bo rodzina wybyła, a wszyscy twoi znajomi są zajęci i nie chcesz martwić ich swoimi problemami, w końcu oni mają też swoje. Chce ci się płakać, krzyczeć, wszystko na raz. Pytanie, co zrobisz, żeby poprawić sobie humor? Ja zazwyczaj wchodzę na vine'a, co jeszcze bardziej mnie dołuje,gdy widzę te wszystkie śliczne dziewczyny i przystojnych chłopaków. Czasami, wyjątkowo wchodzę na Youtube. Wtedy te głupie filmiki typu "jak poderwać dziewczynę" albo "12 powodów przez które nienawidzę świąt" są w stanie minimalnie poprawić mój humor.
Postawmy sprawę jasno: lubię filmiki, w których są pokazane zabawne, z życia wzięte sytuacje. Jednak nie cierpię, wprost nienawidzę tych wszystkich vlogów. Niezbyt przepadam też za tymi dziewczynami, które chodzą na zakupy, a potem pokazują na filmiku co kupiły. Jeeez, czy kogokolwiek interesuje to, co dana Zuzia kupiła i w czym będzie paradowała po mieście? Bo mnie nie! Kolejną sprawą są filmiki, na których głownie dziewczyny pokazują zawartość swojego plecaka szkolnego! Wow masz zeszyt z Violetty, ale nie musisz się tym chwalić w Internecie, bo nikogo to zwyczajnie nie obchodzi! Tutoriale makijażu i filmiki o pielęgnacji skóry, czy też włosów jestem w stanie znieść, ale tylko wtedy, gdy kręci je doświadczona osoba. Bo co o, na przykład, o dobrych podkładach może wiedzieć dwunastoletnia dziewczynka? Błagam, litości! Ja rozumiem, że każdy chciałby być sławny, ale nie dla wszystkich jest ona przeznaczona.
Następną sprawą jest hipokryzja. która opanowała tych ludzi. Jeden na drugiego gadają, krytykują, a potem sami popełniają podobne błędy. Wkurzają mnie też ci "dorośli" youtuberzy, którzy niby tacy dojrzali, mądrzy i gadają o życiu na jednym filmiku, a na drugim zjadają łyżkę cynamonu. Ja wiem, że robią to, by zabawić jakoś ludzi, ale... Po prostu brak słów.
Przejdźmy teraz do dzieci. Jeeej, też nie mogłam się doczekać. Czy tylko mi się robi żal, kiedy małe dzieci, a mówiąc dzieci mam na myśli osoby poniżej 11 roku życia, wstawiają na YT filmiki z tutorialami, bądź Q&A? Ostatnio koleżanka zmusiła mnie do obejrzenia kilku filmików Yoczooka, gdzie ten nabija się właśnie z takich osób. Do samego Łukasza nie mam nic, trochę tylko mi przykro, że żartuje sobie z tych dzieci, ale suma sumarum przecież one same wstawiły to do Internetu i muszą liczyć się z konsekwencjami. Zobaczyłam tam m.in. dziewczynkę, na oko dziewięcioletnią, która pokazuje jak się rozciągać. Albo dwie dziewczynki, dziesięciolatkę i jej o rok starszą koleżankę, które robią O&A na trampolinie. Takich przykładów jest o wiele więcej... Nie wiem jak wy, ale ja oglądając to, stwierdziłam, że osoby poniżej pewnego wieku nie powinny mieć dostępu do Internetu. A jeśli już, to pod kontrolą rodziców.
Bóg dał ludziom rozum. Diabeł dał Internet.
*ciekawostka z życia Deradeide* W dniu 24.07.2015 moja znajoma ze szkoły pojechała do Warszawy na spotkanie z Yoczookiem. Szczęście chciało, że pomyliła godziny i była za wcześnie. Czemu szczęście? Bo okazało się, że Łukasz też przybył przed wyznaczoną godziną. Teraz cieszy się, że mogła z nim trochę pogadać, ma autograf na koszulce i zdjęcie bez tłumu w tle. xo
Jak na razie napisałam wszystko, co siedziało mi w głowie, ale sądzę, że notek związanych z tym tematem będzie więcej. Błagam, nie znienawidźcie mnie za to, ale taki jest po prostu mój punkt widzenia. Piszcie wasze opinie w komentarzach ^^
A na koniec filmik, który pokazuje, że  dla niektórych starszych osobników też powinien zostać wprowadzony zakaz. Zapraszam xd


Pozdrowiam,
Deradeide xx

P.S. jesteście cudowni... Nie spodziewałam się, że pod pierwszym postem będzie aż 5 komentarzy! Dziękuję wam bardzo! (tak, wiem, jestem żałosna xd)
Buziaki xx

niedziela, 9 sierpnia 2015

A więc zaczynamy...

Cześć!
Z tej strony Deradeide, wasza nowa, ulubiona blogerka!
W tej pierwszej, organizacyjnej notce chciałabym napisać wam kilka słów o mnie, o tym blogu i o  całej reszcie... To może zacznijmy.
Hej, jestem Deradeide! Tak, wiem, już to mówiłam. W sumie to nie wiem, skąd wziął się mój nick. Pewnego dnia po prostu wpadł mi do głowy i tak już zostało. Przed chwilą nawet sprawdzałam w google, czy to cokolwiek znaczy i wyskoczyły mi, o dziwo, aż 2 wyniki. Taka sławna jestem, nie ma co. Wracając do mnie. Żyję na tym świecie już dobre parę lat, ale ile to już nie powiem, ha! Taka ze mnie wredna jędza! Imienia też wam nie podam, niestety musicie zadowolić się tylko nickiem. Od września do czerwca morduję się z, uwaga, uwaga, szkołą! Jeeej, czujecie ten entuzjazm? Mieszkam w małej wsi, o której pewnie nigdy nie słyszeliście, ale o mieście bardzo ze mną związanym na pewno jedno wiecie. Otóż to Warka! Tak, to właśnie stąd pochodzi to cudowne piwo. Oraz ja. Chociaż to tak nie do końca. Od razu wyjaśniam, że w Warce nie mieszkam. Mieszkam w ślicznym domku razem z rodzicami (do czasu) i młodszą, upierdliwą siostrą w zacnej miejscowości oddalonej od naszej kochanej stolicy o jakieś 40 kilometrów. W przyszłości chciałabym zostać tłumaczem książek. Albo prawnikiem. Jeszcze nie wiem. Boję się większości zwierząt, nie żartuję. Oh, i jestem też super-upierdliwa, super-dokładna i super-poważna. Tak przynajmniej mówią moi przyjaciele. Mam wiele zainteresowań. Lubię czytać książki, rysować, obczajać chłopaków, uczyć się języków (oprócz rosyjskiego. To zło! brrrr) i denerwować ludzi. A, zapomniałam o pływaniu. Taaaak, uwielbiam pływać. Z kolei nie cierpię następujących rzeczy: fizyki, ćwiczeń z Ewą Chodakowską (proszę, ratujcie...), idiotów...
No właśnie, dochodzimy do sedna sprawy. Idioci. To był główny impuls do założenia tego bloga. Ostatnio zaczęłam zdawać sobie sprawę, że większość ludzi, którzy mnie otaczają to idioci. Nie chcę się tu za bardzo rozpisywać, bo to temat na osobną notkę, ale po prostu... Tą sytuację opisał wręcz doskonale Stanisław Lem:
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów."
Ale, ale! Blog ten nie będzie dotyczył tylko idiotów! O co to, to nie! Na tej stronie mam zamiar opisywać po prostu swój punkt widzenia. Będzie trochę o debilizmach w sieci, o teoriach spiskowych, o szkole, a nawet o polityce.
Teraz może trochę spraw organizacyjnych: Notki planuję dodawać co tydzień w niedzielę.
A na koniec piosenka, która całkiem dobrze opisuje moją skromną osobę ^^



Także ten, bez odbioru!
Deradeide x
P.S. Zapomniałam wspomnieć, że ten kot z boku ===============>>>>>>>
to ja, gdy pomyślę sobie o tym, o czym planuję tu pisać.
Boże, widzisz i nie grzmisz!
hahaha xxx